Jaskiniowy ludek…

W 1923 roku p.n.e. (po narodzinach Ezuata – zbawcy świata, który w czterdziestym czwartym roku swojego życia wytłukł całą wioskę, później na specjalnej rozprawie, twierdził, że oni wszyscy umarli za nasze grzechy i zmartwychwstaną, ale do dziś dnia, 2008 roku według kalendarza, z którego obecnie korzysta chyba każdy Polak, nic o takich zmartwychwstaniach nie wiadomo. Chociaż, miliony lat później, trafił się kolejny zbawca, który miał taki sam plan jak Ezuat, ale niestety był troszkę bardziej ułomny i zaczął od siebie, później niestety zabrakło mu sił na innych.) urodził się wspaniały człowiek, wyjątkowo inteligentny, wyjątkowo urodziwy i wyjątkowo wyjątkowy. Jego inteligencja mogła sprawić, że świat nagle ruszyłby do przodu, że ludzkość opuściła by swą epokę i wkroczyła do zupełnie nowej, nieznanej nam żyjącym obecnie (co i tak później zostałoby cofnięte przez fanatyków tego ostatniego znanego zbawcy). Jednak życie zupełnie inny los zgotowało nam, zupełnie inny los zgotowało Ananiasowi.

Niektórzy pewnie jeszcze nie wiedzą, ale niektórzy mądrzejsi mogą się już domyślać, że lata kiedy przyszło żyć Ananiasowi nie były latami współczesnymi, nie były nawet bliskie współczesności. Kiedy Ananias postawił na płaskiej ziemi jedną z dwóch swych stóp (nikt dziś już nie pamięta, czy najpierw postawiona została stopa lewa, czy prawa) nie było dezintegratorów molekularnych, nie było silników spalinowych, nie było elektryczności, nie było silników parowych, nie było fabryk, nie było domów… Nie było nawet koła (kwadraty były, ale znali je tylko uczeni, prócz uczonych kwadrat znał jeszcze Ananias, który w swym drugim roku życia narysował na ziemi kwadrat, a pod spodem wyrył patyczkiem „P=a*b”, lecz wszyscy wzięli to tylko za dziecinne bazgroły, albowiem w tamtych czasach nie było jeszcze nawet pisma). Ananias żył w bardzo ciężkich czasach, w których wilki zjadały wilki (obecnie wilki dalej zjadają wilki, ale teraz czasy są bardzo lekkie), ale Ananias nie narzekał, podobnie jak i reszta ludzi, nie narzekał nikt, bowiem narzekanie zostało odkryte dopiero w kilkanaście lat po śmierci naszego głównego bohatera. Najpewniej już niemal każdy z nas (niemal, gdyż świadom jestem, że na ziemi istnieją idioci, którzy w obecnych czasach mniej posiadają wiedzy, niż głupek jej posiadał za czasów Ananiasa) orientuje się kiedy żył Ananias, oraz orientuje jak jak trudne to były czasy. Najwyższa wiec już pora, na przybliżenie wam historii tego wspaniałego człowieka.

Narodziny.
W życiu każdego z nas nadchodzi taka chwila, kiedy to musimy się narodzić. Ten sam los czekał Ananiasa, wprawdzie mogło być inaczej, Ananias mógł się nie narodzić, mógł umrzeć podczas porodu, mógł zostać zjedzony przez dzikiego zwierza, mógł zostać zjedzony przez własnych rodziców, mógł podciąć sobie żyły, matka mogła go wyskrobać… Chociaż nie, zapomniałem, że skrobaczki do dzieci (model Skrob Turbo 1 z jedną głowicą skrobiącą) wyszedł dopiero w 1988 roku p.n.e. (obecnie model Turbo Skrob 4 posiada cztery głowice skrobiące i jedną głowicę dającą niesamowity efekt pełnego wyluzowania dostępny jest w sklepach za jedyne 125,99zł. KUP TERAZ!)… Więc wyskrobany nie mógł zostać, ale mogło go spotkać coś gorszego, co i tak odebrałoby mu życie. Na szczęście nic takiego się naszemu bohaterowi nie stało, urodził się w sposób całkowicie normalny, przy czym słowo normalny dotyczy czasów tamtych, a nie tych obecnych. Nie było porodówek, nie było lekarzy, nie było szpitali, nie było żadnej pomocy. Nawet kobiety były tak grube i brzydkie, że ponad 90% męskiego społeczeństwa wolała zapładniać siebie nawzajem. Grube kobiety jednak znalazły na to radę i ewoluowały, stały się wiatropylne (kilka tysięcy lat później pewien mężczyzna, który miał straszliwe opory przed stosunkami z mężczyznami, opracował genialny sposób na wyszczuplanie kobiet, zamykał kobiecinę w klatkę, a następnie karmił jedynie owocami, warzywami i wodą, po kilku latach mieliśmy chudą babeczkę). Kiedy więc jakiś samiec (dane ojca są nieznane) zapłodnił jakąś samicę, zaczęła się prawdziwa historia. Życie owej samicy nie powinno nas interesować, nie ona bowiem jest Ananiasem, jest zaledwie jego matką, a wtedy matka nie przywiązywała się do swojego dziecka. Kiedy po dwunastu miesiącach ciąży (ciąże wiatropylne właśnie tyle trwają) dziecko było wystarczająco duże i przestawało się mieścić w swej matce, po prostu opuszczało `lokal` i przez pierwszy okres matka ciągnęła je za pępowinę, aż do momentu gdy pępowina przerywała się. Wtedy Ananias zyskał wolność i… Całe jego życie zależało już tylko od niego, jeśli nie zadbał o jedzenie ginął, jeśli zadbał o to, że sam stawał się jedzeniem, także ginął. Zatem jedyne co musiał osiągnąć to przeżyć, przetrwać samemu w wielkim świecie gdzie wilki zjadają wilki i nie tylko. Jak wspomniałem na samym początku, Ananias był bardzo inteligentnym człowiekiem i przetrwał, ukrywał się gdy było niebezpiecznie, a pożywiał się gdy niebezpieczeństwo mijało. W taki oto sposób Ananias, przetrwał pierwszy okres swego życia i wkroczył w…

Lata młodości.
Jeden z nas lubił grać w piłkę, jeszcze inny bawił się ze znajomymi, jeszcze inny dokuczał swym rodzicom, kolejny natomiast drażnił się z rodzeństwem, byli też tacy, którzy grali na komputerze, bawili się klockami, skakali na skakance, kręcili hula-hop, byli też i tacy, którzy całe dzieciństwo leżeli przeleżeli na kanapie, jednak Ananias nie mógł tego robić, głównie dlatego, że nie miał rodziców, nie miał rodzeństwa, nie miał znajomych, piłki, komputer, klocki, skakanka, hula-hop nie zostały wynalezione, natomiast zamiast kanap była miękka ściółka, jednak kto na niej się położył, ten natychmiast stawał się pożywieniem dla większego i silniejszego stworzenia. W latach kiedy Ananias przechadzał się po świecie nie było taryf ulgowych, zniżek dla dzieci, nie było niczego co mogłoby mu pomóc w trudnym dzieciństwie, Ananias jednak tym odróżniał się od innych, że rozumiał to i wiedział, że jeśli chce żyć musi zrezygnować z wszelkich zabaw i zbędnych przyjemności. Prawdziwą przyjemnością musi stać się zdobywanie pożywienia i wielka chęć przetrwania i tak też przez kolejne lata Ananias postępował. Ananias urodził się w mało przyjacielskich warunkach, a przynajmniej mało przyjacielskich dla małego dziecka, natomiast bardo przyjacielskich dla zwierząt, które małymi dziećmi żywią się zawodowo. Jeśli Ananias chciał przetrwać musiał postępować według prostego schematu, iść przed siebie, biec przed siebie, przemieszczać się, by w końcu osiągnąć miejsce, w którym życie daje warunki do przetrwania, a przynajmniej dla tak małego dziecka jakim był Ananias.

Podczas swojej długiej tułaczki spotykał wiele innych dzieci, niektóre były martwe, a inne żywe, spotykał też dorosłych, ci też dzielili się na dwie grupy, na dorosłych, którzy byli martwi i na takich dorosłych, którzy byli żywi. Ananiasowi bardziej podobały się Ci pierwsi, bowiem stanowili źródło pożywienia, a nie zagrożenia. Natomiast jeśli o dzieci idzie, to zdecydowanie preferował spotykanie żywych, martwe stanowiły marne źródło pożywienia, żywe zaś natomiast mogły posłużyć mu do jego gry, do walki o przetrwanie. Niestety inne dzieci nie rozumiały go, nie doceniały potencjału drzemiącego w jego pomysłach, nie doceniały niczego, były za głupie. Nie docierały nie do nich słowa Ananiasa, inne dzieciaki nie potrafiły docenić słów Ananiasa, nie rozumiały, że: „życie w większych społecznościach stanowiły znacznie większe prawdopodobieństwo na przetrwanie”, „nawet małe jednostki są w stanie pokonać jednostkę znacznie większą, jeśli tylko podejmą wspólne działania i będą działać w zorganizowanych podgrupach”, „spadek napięcia na rezystorze jest iloczynem prądu płynącego przez rezystor oraz rezystencji danego rezystora”. Tego ostatniego nawet sam Ananias nie rozumiał, ale wiedział, że coś takiego jest, był tego świadom. Ananias był bardzo mądrym dzieckiem.

Ananias nie przejmował się jednak swymi niepowodzeniami, cieszył się z tego, że wciąż żyje, że ma pożywienie, był świadom, że jeśli tylko odpowiednio pokieruje swoim życiem to towarzysze podróży znajdą się sami. Wystarczy tylko odpowiednio pokierować swoim życiem, zorganizować pożywienie, miejsce do schronienia, zagwarantować bezpieczeństwo swym poddanym i wreszcie odpowiednio do nich przemówić. Niestety jednak to za dużo jak na czterolatka, Ananias musiał jeszcze poczekać, minimum te kilkanaście lat. Inni byli równie głupi wtedy, jak są i teraz, nigdy nie daliby sobą kierować młodemu, niezależnie jak inteligentnym człowiekiem on by był, większość woli być kierowanym przez starego i doświadczonego głupca. Ananias i to rozumiał doskonale. Pozostawało mu tylko czekać i mieć nadzieję, że uda mu się dorosnąć i stać się kimś, zanim coś zdąży go zjeść lub tylko zabić.

Życie młodzieniaszka
Niektórzy z nas mają tyle szczęścia, że są w stanie dożyć lat młodzieńczych. Co z tymi, którzy tego szczęścia mieli mniej? Oni zostali pożarci, rozjechani przez pojazdy, zostali wyskrobani, umarli z głodu, zostali ukrzyżowani, ewentualnie rozstrzelani, a ostatnia zostali zniszczeni przez sesję. Ananias miał więcej szczęścia i jakoś udało mu się w tym ciężkim świecie przetrwać. Zapewne małą pomoc przyniosła mu tutaj dobrze rozwinięta cywilizacja, a właściwie jej brak, albowiem dzięki niej Ananias nie mógł zostać rozjechany, rozstrzelany, ukrzyżowany (mógł zostać ukołowany, czyli przybity kołkami do drewnianego okręgu, krzyż bowiem został wynaleziony później, ale mimo wszystko nie spotkał się on z wielkim przyjęciem przez ludzkość, dopiero 2000 lat wstecz od dnia dzisiejszego został rozsławiony za sprawą pewnego jegomościa, który właśnie na krzyżu zginął, od tamtej pory, krzyże są niemal w każdym miejscu), nie mógł też stać się ofiarą sesji. A wiecie czemu? Bo tego wszystkiego też jeszcze nie było. Mniej niebezpieczeństw oznacza większą szansę na przetrwanie, jednak nie tylko z powodu mniejszej ilości niebezpieczeństw Ananiasowi udało się przetrwać w niemal nienaruszonym stanie, to jego wrodzona inteligencja sprawiła, że w dzikim świecie nie miał sobie równych.

Czy wspominałem już, że Ananias był człowiekiem bardzo inteligentnym? Heh, nim rzucisz we mnie tym kapciem, którego trzymasz w ręce musisz wiedzieć o nim coś jeszcze, coś co sprawi, że ostatecznie przekonasz się, że był naprawdę mądrym człekiem (w tym momencie autor opowiadania oberwał kapciem, lecz kto rzucał tego kapcia? Czyżby skromny, aczkolwiek inteligentny, Ananias poruszył przedmiot siłą woli? On jest tak inteligentny, że mógłby nawet i to!).

Podczas swych długich wędrówek Ananias nie tylko żarł i chował się, żarł i chował się, żarł i chował się, on starał się pojąć świąt otaczający go, zrozumieć co się tu dzieje, jak to się dzieje i kto to stworzył (siłę wyższą wykluczył natychmiast, szybko też odkrył dowód na to, że żadnego stwórcy nie ma, niestety dowód ten zaginął i prawdopodobnie jeszcze przez długi czas nikt tego nie dowiedzie). Ananias obserwował, ale nie tylko, wyciągał także wnioski. Szybko też odkrył, że nie ma różnicy czyś słaby czy silny, nie liczy się twa wielkość, czy siła, liczy się inteligencja i praca w grupie. W zasadzie to praca w grupie cechuje jednostki rozumne. Jedna mrówka jest mała i niewiele zdziałać może, ale jeśli kilka innych mrówek jej dopomoże, to już tej grupy nikt nie ruszy, to samo tyczy się pszczół, szarańczy i wielu innych małych stworzeń. Wśród dużych też panowała zasada grupowa, ale nie wszystkie wykazywały tyle inteligencji co te małe stworzonka. Wśród dużych stworzeń też występowały grupy, ale bardziej indywidualne niż grupowe. Przez cały czas trzymały się w grupie, ale gdy tylko pojawiało się zagrożenie, to każdy natychmiast czmychał w swoją stronę. Ananiasa naprawdę bawiło, kiedy dostrzegał jednego drapieżnika, który atakował stado zwierząt złożone z kilku tysięcy sztuk. Ananias wiedział, że w grupie siła, kiedy tylko to do niego dotarło i wiedział, że jeśli połączy z kimś swą siłę i swój rozum, to nic im nie stanie na przeszkodzie. Był świadom tego, że jeden mózg to jeden mózg, dwa mózgi mają potęgę dwóch mózgów, ale już trzy mózgi mają potęgę czterech rozumów. Dlatego też postanowił znaleźć sobie towarzysza.

Postanowić bardzo łatwo, jednak już zrealizować sobie ten cel jest znacznie trudniej. Zwłaszcza, gdy jesteś w dzikim świecie i napotkany towarzysz może okazać się twym wrogiem. Na początku więc, Ananias próbował się zjednoczyć z kimś, kto jest istotą nie przepadającą za mięsem, dlatego też na pierwszy ogień trafiły zwierzęta takie jak koń (Niektórzy twierdzą, że koń to „duże zwierzę roślinożerne o wydłużonej głowie i szyi, grzywie na karku i na czole, długim ogonie z włosia, długich nogach zakończonych kopytami i krótkiej sierści, hodowane głownie jako zwierzę wierzchowe i pociągowe”, ale ja się z tym opisem nie zgadzam, dla mnie koń to „duże zwierzę co ma cztery nogi, a zero rąk, do tych czterech nóg doczepiony jest tułów, od dupy strony mieści się zazwyczaj ogon (chyba, że koń miał pecha), naprzeciwko ogona mieści się szyja (coś jak ogon, tylko krótsze i sztywniejsze), a do szyi przytwierdzona jest głowa, która zakończona jest potężnym ryjem. W tym ryju natomiast mieszczą się wielgachne zęby, równie wielkie dziurki w nosie. Jeszcze jedno, górna część szyi oraz głowy pokryta jest włosiem – i to właśnie jest koń!) oraz niedźwiedź (no, później się okazało, że to drugie zwierzę jednak wcale tak za roślinkami nie przepada, lubi sobie skubnąć to i owo, ale też małym Ananiasem nie wzgardzi, nasz bohater miał dużo szczęścia, że wyszedł z tego cało). I tutaj Ananias zrozumiał kolejną rzecz, że warto zacząć zaprzyjaźniać się nie z fanami roślinek (bo Ci są jacyś dziwni), lecz z istotami znacznie mniejszymi od osoby zaprzyjaźniającej się. Postanowił też zaprzyjaźniać się jedynie z osobnikami z tego samego gatunku co i on sam.

Po wielu dniach wędrówek Ananias spotkał dziwną istotę, która wyglądała niemal identycznie, z tą tylko różnicą, że była ona zupełnie innego koloru. Ananias przestraszył się jej, skojarzyła mu się z mrokiem, a mrok kojarzył mu się z tym człowiekiem innego koloru, nie chciał takiego towarzysza, odszedł. Później jednak bał się, że tamten może zechcieć jego, a tego Ananias nie chciał, użył swej inteligencji, odnalazł tę dziwną istotę, zabił i zjadł (ten, który chce zakrzyknąć iż jest to rasizm, niech wie, że w tamtych czasach rasizmu nie było, obcy dał się zjeść więc był gorszy). Kolejna napotkaną istotą, był także człowiek, tym razem o kolorze skór niemal identycznym, budową ciała natomiast nie dorównywał Ananiasowi. Ananias był spokojny, domyślał się, że przy tym osobniku może być spokojny. Ananias i Kokuos szybko zaprzyjaźnili się i postanowili razem brnąć przez życie. Później spotkali jeszcze kolejną istotę, ta była bardzo dziwna, w jednym miejscu wybrakowana, a w drugim obdarzona aż nazbyt hojnie. Ananias zdziwił się mocny, gdy ujrzał to dziwadło, długo myślał i zastanawiał się do czegóż ona została stworzona (Ananias świadom był faktu, że nic nie dzieje się przypadkiem, że każda istota jest częścią czegoś większego, że każdy jest potrzebny światu). Miał już pierwsze przypuszczenia, kiedy to Kokuos wyrżnął nowo napotkanej istocie kamienie w głowę i pozbawił ją życia. Z jednej strony Ananias żałował tego co się stało, a z drugiej strony… Przynajmniej był co żreć, a to było najważniejsze.

Pierwsza przyjaźń
To już tylko dla wybranych. Nie każdy może liczyć, że przez całe życie uda mu się znaleźć przyjaciela, Ananiasowi się udało, Kokuosowi zresztą też. Razem wędrowali, razem rozmawiali, razem spali (wtedy nie było homoseksualizmu, sypianie z kimś było jedynie zaspokajaniem żądz, ujściem dla buzujących hormonów) i razem też robili wiele innych rzeczy. Na nieszczęście Ananiasa, Kokuos był głupim chłopcem, głupim w porównaniu z Ananiasem, ale i tak chłopiec stanowił ujście dla skomplikowanych myśli naszego wybrańca. Ananias miał sny, ciężkie sny, czasami budził się w nocy i wiedział, że musi podzielić się tym ze swoim przyjacielem, nigdy nie zwlekał tylko od razu wypalał: „Przerzutniki astabilne, nazywane też multiwibratorami, są układami relaksacyjnymi, samowzbudnymi, wytwarzanymi przebiegi okresowe o kształcie zbliżonym do prostokątnego, które charakteryzują się amplitudą, czasem trwania, czasem narastania, czasem opadania, zwisem, czasem przerzutu i amplitudą przerzutu.”, „Ubuntu is an operating system consisting of free and open source software. With Ubuntu you can surf the web, read email, creat documents, spreadsheets and more! Ubuntu gives you power and flexibility for business, education and home use.”, a czasem nawet: „Miszna <hebr. misznah dosł. `powtarzanie, nauka`> rel. <>: Postępował zgodnie z nauką Miszny. ż IV, CMs. ~nie, blm.”. Odpowiedzi Kokuosa były zazwyczaj krótkie: „Rany, skąd Ty wiesz takie rzeczy? I co to wszystko ma znaczyć?”, Ananias odpowiadał wtedy zgodnie z prawdą: „Nie wiem, naprawdę tego nie wiem, przyśniło mi się”. Jednak prawda była ciut inna, wprawdzie to wszystko mu się śniło, na jawie tego nie rozumiał i nie był w stanie tego przyswoić, ale to tylko dlatego, że za dnia jego umysł zajęty był znacznie trudniejszymi zagadnieniami (gdyby nie fakt, że sam nie umiałbym tego przekazać zbyt dobrze, to napisałbym to tutaj, byście mogli zrozumieć jak wspaniałym był człowiekiem, jednak czy jego mądrość da się w ogóle zapisać ludzkimi słowami?). Mimo różnic umysłowych Ananias kochał swego przyjaciela Kokuosa, a Kokuos kochał swego przyjaciela Ananiasa. Wszystko zapowiadało się tak pięknie.

Dorosłe życie
Tego już Ananias nie uświadczył, nie dożył swego dorosłego życia, poległ, świat okazał się dla niego zbyt trudny. A może to nie wina świata? A może to coś innego zadecydowało o śmierci Ananiasa? Ta z pewnością nie był godna tego młodego geniusza, ale niestety są na świecie rzeczy, które dzieją się po prostu. Musicie wiedzieć, że przez cały okres przyjaźni między Kokuosem i Ananiasem, ten drugi obdarowywał tego pierwszego różnymi wynalazkami, które miały na celu pomóc im przetrwać. Ananias wymyślił maczugę, łuk, kuszę, karabin maszynowy Ananias kaliber `88, prosty pojazd jeżdżący (napędzany siła ludzkich mięśni) oraz prosty samolot, który pozwalał na swobodne opadanie i upatrzenie ofiary, która z pewnością nie spodziewała się ataku z góry. Koukos był mu za to bardzo wdzięczny i w nagrodę dawał Ananiasowi swoje wynalazki takie jak naszyjnik z jarzębiny, garść kamieni, zielony patyk, zmiażdżoną glizdę i inne bardzo przydatne rzeczy.

Wszystko było pięknie do pewnego momentu, kiedy to Kokuos obudził się w nocy, wziął wielki kamień, uderzył śpiącego Ananiasa w głowę i pozbawił go życia. Jedyne co zdążył na koniec usłyszeć Ananias to słowa swego przyjaciela: „Jestem taki głodny…”, po tym incydencie przestali być przyjaciółmi.

Koniec?
Tak kończy się przygoda tego, który był najmądrzejszym z ludzi. Ale czy prócz swej mądrości nie wykazywał się czasem i głupotą? Mógł żyć, ale zbytnio chciał przyjaźni, nie był w stanie zrozumieć tego wszystkiego co pojawiało się w jego głowie, musiał się z kimś podzielić. Możliwe, że to właśnie dlatego szukał sobie towarzysza przygód, nie by przetrwać (przetrwałby świetnie i samemu, bez zbędnych przyjaciół, którzy stanowili tylko obciążenie), ale po to, by podzielić się tym, co rodzi się w jego głowie.

Dzień przed śmiercią Ananias odkrył coś jeszcze. Z pewnością było to coś fantastycznego, gdyż sam Ananias bardzo się cieszył, radość rozpierała jego serce, na twarzy pojawiał się błogi uśmiech, radował się całą swoją osobą… I wszystko byłoby pewnie dobrze, gdyby Ananias nie postanowił dzielić się tym właśnie ze mną… Lecz z drugiej strony, gdyby nie zdradził tego mnie, to… Wtedy nie ja bym dziś przekazywał wam te słowa, wtedy z całą pewnością Ananias odszedłby w zapomnienie…

Kokuos Miszczyński.

Komentarze 4

  1. Zbieżność postaci i wydarzeń jest przypadkowa? Bo ja mam wrażenie, że ten na K, to coś jak Kain a ten na A to coś jak Abel, z tą różnicą, że żaden z nich nie był aż tak wyjątkowy jak Ananias, który dostał imię na część ananasa albo Ananki ;P
    Fajne sny miewał, tak w ogóle :)
    Czy to dowodzi, że tak naprawdę nie potrzeba nam w życiu przyjaciół, że jesteśmy samowystarczalni, skoro nawet wiatropylni/e?

  2. Zbieżność postaci i wydarzeń jest całkowicie przypadkowa. Gdybyś teraz mnie na Abla i Kaina nie nakierowała to nigdy bym się nie kapnął. :D W zasadzie to miało być zupełnie inaczej, ale podczas pisania ciągle się zmieniało. :D

    Czy takie znowu fajne? Ja bym nie chciał takich snów. :D

    Wnioski każdy musi wyciągać sam. :D

  3. „Sny są czymś więcej niż tylko snami. Odzwierciedlają nasze myśli, one są naszym drugim życiem.” Gb.Ottis

    Czy to z kolei dowodzi, że Ananias żył drugim życiem, gdzieś w jakiejś wyimaginowanej przyszłości? ;)

  4. Możliwe, nie śmiem interpretować własnych mysli. Poczekam aż za czterdzieśli lat będą to robić gówniarze w jakiejś szkole im. Koukosa Miszczyńskiego. :D

Dodaj odpowiedź do Gb.Ottis vel. MiszczQ Anuluj pisanie odpowiedzi