WOLNOŚĆ!

O tym czym jest Wolność chyba każdy wie. Pierwsze skojarzenie to demokracja. Czy jednak rzeczywiście tak jest? Jak przeczytałem gdzieś w internecie: „Demokracja jest wtedy, gdy dwa wilki i jedna owca głosują na temat „Kogo zjeść na śniadanie?”, a Wolność jest wtedy gdy dobrze uzbrojona owca przeciwstawia się woli wilków”. Trochę to przekręciłem, ale sens jest ten sam. Zatem czy demokracja to Wolność? NIE!

Ludzie powiadają, że żyję w demokratycznym kraju, w kraju wolnym. Inni natomiast twierdzą, że USA jest krajem demokratyczniejszym, czyli z logicznego punktu widzenia wolniejszym. W Europie są kraje jeszcze bardziej demokratyczne od USA, zatem i one są jeszcze bardziej wolniejsze? Jeśli możemy stopniować demokrację, to czy możemy to robić z wolnością? Dany kraj jest `wolniejszy` od drugiego kraju? BZDURA! Nie ma czegoś takiego jak mniejsza lub większa wolność. JEST TYLKO WOLNOŚĆ i ograniczanie wolności. Zwłaszcza to drugie wychodzi w naszym kraju rewelacyjnie.

Wszędzie gdzie tylko człowiek spojrzy tam nakazy i zakazy, niemal zero samowolki. Tyle się mówi o wolności, tyle się mówi o niezależnym wyborze, a tymczasem wszystko jest nadzorowane przez państwo. Nie wolno mi w dowolnym miejscu przekroczyć jezdni, nie wolno mi poruszać się pojazdem z niezapiętymi pasami, nie wolno mi popełnić samobójstwa, nie wolno jeździć rowerem z dwoma światłami z przodu (!!), nie wolno mi przejechać na czerwonym świetle nawet gdy to nie utrudnia ruchu, nie wolno mi szerzyć pewnych poglądów (komunizmu, nazizmu, faszyzmu itp. – nawet bym nie chciał, ale ktoś inny może chcieć), nie wolno zawrzeć związku małżeńskiego z osobnikiem tej samej płci, nie wolno dokonywać zabiegu usunięcia swojego dziecka itd. itp. Tak wiele rzeczy nie wolno, a to nie wszystko, są jeszcze rzeczy, które robić MUSZĘ! Mam obowiązek płacenia abonamentu, nawet jeśli nie oglądam/słucham nic państwowego, mam obowiązek wypełniania rozliczeń podatkowych, które tylko pomagają innym okraść mnie samego, mam obowiązek jazdy na światłach dziennych, mam obowiązek jazdy tylko na określonych paliwach… KURWA! Jedynie tylko obowiązki i zakazy. Razem połączone tworzą chorą rzecz jaką jest Rzeczpospolita Polska.

Ale koniec z tym dziadostwem! Apeluję teraz do wszystkich (ta, ok. 50 osób dziennie, to się mój apel obije wszystkim o uszy), walcie to, bądźcie wolni na przekór państwu.

Chcesz sam decydować o swoim życiu? No to postępuj tak jak każdy wolny człowiek. Przechodź przez drogę w dowolnym miejscu, jeśli masz na to ochotę, nie zapinaj pasów jeśli jest to dla Ciebie niewygodne i ograniczające Twoje ruchy, nie płać abonamentu RTV, popełnij samobójstwo jeśli tylko najdzie Cię na to ochota, jeździj rowerem z dowolną ilością świateł, byleś tylko był widoczny na drodze, wyznawaj poglądy jakie tylko chcesz, zawieraj związek małżeński z kim tylko masz ochotę, pracuj na czarno jeśli masz na to ochotę, dokonuj aborcji jeśli wiesz, ze dziecko to będzie stanowić dla Ciebie jedynie problem. Rób wszystko, co sprawi, że staniesz się człowiekiem `bardziej wolnym`. Nie daj się sukinsynom. Okradaj złodziejskie państwo jak tylko jest to możliwe. Dość już bycia biernym obywatelem, najwyższy czas, by pokazać lwi pazur i powiedzieć STOP temu chamstwu!

Chcesz być bezpieczny? Kup sobie broń, noś przy sobie gaz, pałkę, cokolwiek co będzie w stanie pomóc Ci się chronić. W życiu trzeba dokonać trudnego wyboru, przestrzegać prawa czy chronić własne życie? Ja wolę to drugie, nawet drastycznym kosztem tego pierwszego.

Pamiętaj o jednym, Wolność jest możliwa, Wolność jest w zasięgu ręki, a czy z tego skorzystasz, to już tylko Twoja sprawa. Ja mówię dość!

Polscy Złodzieje Piłki Nożnej…

PZPN odwołał się. Dla tych, którzy jeszcze nie słyszeli to podaję link na onet.pl oraz na interia.pl. No super, wreszcie to złodziejskie coś przestanie funkcjonować. Teraz tylko pytanie co dalej.

Teoria pierwsza.
Zarząd zostanie odwołany, a następnie powołany jeszcze raz z braku innych odpowiedzialnych osób. Ewentualnie powołany zostanie inny zarząd, a obecny będzie vice zarządem. Sytuacja nie zmieni się w ogóle na dobre i bardzo mocno na złe. Polska będzie chyba jedynym krajem na świecie, gdzie futbolu nie będzie, zamiast tego wszystko będzie układane przy stole, drużyny będą tylko wychodzić do pokazania innym, że jednak jest inaczej, że to prawdziwa gra.

Teoria druga.
Obecny zarząd odchodzi. Wspaniale rządząca partia wybiera swój zarząd, co prowadzi do upolitycznienia piłki nożnej. A co z tym idzie, wygrywać będą te drużyny, których trenerzy sympatyzują z aktualnie rządzącą partią. W przyszłości, gdy PO rządzić już nie będzie, następuje zmiana kadr i sytuacja się powtarza.

Takie są moje dwie teorie, niezależnie, która zostanie zrealizowana, to i tak będzie syf, kiła i mogiła. Czy jest jakaś rada, by było lepiej? Myślę, że jest, ale na to nie jesteśmy w Polsce przygotowani. Takie coś, jak powołanie zarządu, trzeba robić powoli, spokojnie i bez patrzenia na barwy polityczne. Niestety obecni przywódcy kraju nie są w stanie czegoś takiego zrealizować. Znów będzie wielka wojna PiS-PO i znów gówno z tego wyjdzie.

Zatem czy powinniśmy cieszyć się z trzymiesięcznego skrócenia terminu rządzenia przez PZPN? Ja myślę, że nie. Czym są te trzy miesiące? To ledwie skrawek, a podejrzewam, że skoro skrócony jest ich termin działania, to… Będą się panom należeć astronomiczne odprawy. Ja więc nie patrzeć to znowu jesteśmy w plecy.

Nie lubię już Polski.

Aborcja – znowu…

Dziś, jak każdego innego dnia, włączyłem sobie internet i tradycyjnie zacząłem przeglądać serwis Interia.pl w poszukiwaniu czegoś ciekawego. Jedyne co mnie zaciekawiło to aborcja… Niestety jakoś tak to się wszystko układa, że to co najbardziej kontrowersyjne jest i najbardziej ciekawe. Moje zdanie na ten temat większość powinna znać – jestem ZA! Jednak teraz chciałbym napisać tutaj coś co mnie zaciekawiło, coś niepokojącego.

Zapewne jeszcze nie wiecie, ale ludzie dzielą się na dwa gatunki (tylko DWA!): wierzących i niewierzących, wysokich i niskich, grubych i chudych, mądrych i głupich, popierających aborcję i tych, którzy są za absolutnym zakazem. Są też tacy, którzy większość mają w dupie, ale to nie za bardzo ludzie są.

Cóż znalazłem na tym, chyba jedynym w Polsce, serwisie, który wie, że są też użytkownicy innych systemów niż MW? Ano informację, że każda brzuchata dziewczyna może jechać sobie do United Kingdom i tam bez żadnego stresu (a także i opłat) dokonać legalnego zabiegu usunięcia ciąży (oczywiście do czasu, tylko we wczesnej ciąży, przy pomocy magicznych pigułek – pani połyka, dziecko znika). Super, brawa dla tego państwa, podoba mi się to.

Jednak pojawiły się w komentarzach (cud gdyby było inaczej) osoby, które ta sprawa mocno zbulwersowała. Na ich nieszczęście ja także tam wszedłem i wyciągnąłem pewne wnioski. Wiem już dlaczego w Polsce aborcja jest zła i czemu tak wiele osób to krytykuje. Pewnie Ameryki nie odkryję, ale swe paskudne paluchy macza w tym sekta Kościoła Katolickiego (sekta – grupa ludzi skupiona wokół jakiegoś przywódcy – ze słownika języka polskiego).

Pisałem już, że ludzi można podzielić na dwie kategorie. Nie wiem czemu, ale znaczna większość osób z Interia.pl krzyczących za tym, że aborcja jest zła, wrzuciłbym bez przeszkód do następujących worków: wierzący i głupi. Dlaczego? Każdy post zagorzałego katolika wyglądał mniej więcej tak (odpowiedzi na komentarze osób, które zamierzają lub już dokonały aborcji): „Ty (tutaj negatywny epitet określający osobę, która usunęła z siebie dziecko), będziesz smażyć się w piekle”, „Ty (tutaj negatywny epitet określający osobę, która usunęła z siebie dziecko), Bóg Cię ukarze”, „Ty (tutaj negatywny epitet określający osobę, która usunęła z siebie dziecko), jesteś nieczułym (tutaj negatywny epitet określający osobę, która usunęła z siebie dziecko). Tak wygląda większość komentarzy. Nie wiem jak wy, ale osoba, która określa inną osobę mianem (tutaj negatywny epitet określający osobę, która postępuje inaczej niż JA), sama staje się (tutaj negatywny epitet określający osobę, która postępuje inaczej niż JA).

Ostatnim zdaniem strzeliłem sobie lekko w głowę, ale warto było. Osoby z wyprutymi umysłami, niezdolne do samodzielnego myślenia, osoby, dla których jedynym guru jest oszołom krzyczący z kapliczki nie zasługują na nic lepszego. Warto im dokopać, człowiek wtedy czuje się szczęśliwszy.

P.S. Każdy może być przeciwny aborcji, ale niech w dyskusji korzysta z czegoś co nazywa się mózgiem. Ja mówię jedynie STOP tym, którzy podczas dyskusji korzystają jedynie z mózgu innej osoby, zapominając, że sam są w taki organ wyposażone, skromnie, ale są.

Flaga w kupie…

Zdjęcie flagi w kupie.
Link do filmiku z wsadzaniem flagi w kupę.

Ostatnio w programie Kuby Wojewódzkiego dokonano straszliwego czynu, wbito flagę w kupę. Nie wiem do kogo należała ta kupa, ale flaga z całą pewnością należała do kraju, w którym mieszkam. Natychmiast pojawiły się w mediach sensacje, natychmiast pojawiły się oskarżenia, natychmiast PPP (Prawdziwi Polacy Patrioci lub Prawdziwie Pieprznięci Polacy) oburzyło się i zagroziło pozwami.

Czy to co zrobił jest rzeczywiście straszne? Czy wbicie flagi w kupę jest złe? Czy to jest obraza flagi państwowej? Według mojego zdania, NIE! Każdy ma prawo wbić flagę w kupę i kupą obsmarować flagę, wszak mamy żyć podobno w wolnym kraju. Więc gdzie niby jest ta wolność? Chce, to niech sobie wbija, jego program, jego flaga (zapłacił za nią, więc jest jego), w takim razie i jego sprawa co z nią zrobi.

Czyn Wojewódzkiego miał mu podnieść oglądalność, czyn osoby pozywającej (oszołom z LPR) rozgłos dla partii. Każdy chce kawałek kupy dla siebie.

Jaki wniosek? Kupa – rzecz obrzydliwa odrzucająca większość normalnych jednostek, ale dla niektórych jest rzeczą, po którą warto sięgnąć, by zdobyć choć troszkę popularności.

Dżołkuś…

Ponieważ znudziło mi się już pisanie na tym blogu, postanowiłem z tym zerwać… Dalsze pisanie notek nie ma już tutaj sensu, aktywność niska, więc zamykam bloga… Rodzice się pochorowali, więc muszę przerwać pisanie… Kurwa, dość już…

Nie lubię dzisiejszego dnia, ludziom odbija, wypisują takie kretynizmy, będąc przecież świadomymi, że nikt tego nie potraktuje na poważnie. Po co więc to pisać? Dla podtrzymania tradycji? Żeby sobie zrobić z kogoś jaja? Żeby się pośmiać? Żeby nabić ilość notek? Nie, mam pojęcia, ja zrobię inaczej.

Wszystkim żartownisiom proponuję odejście od standardowych żartów i zrobienie czegoś na naprawdę dużą skalę, oto kilka moich pomysłów:

1. Dzwonić na policję, a następnie informować panów policjantów o wypadku jaki miał miejsce na pobliskim skrzyżowaniu. Później siedzieć tam w krzakach i czekać. Gdy tylko pojawi się radiowóz wyskoczyć i krzyknąć: „ŻARTOWAŁEM!”. Oczywiście zamiast wypadku możemy zgłaszać też napadnięcie na jakąś osobę, okradzenie mieszkania czy inny rodzaj przestępstwa, do którego musi władza wyjechać. Wierzę, ze panowie policjanci mają wysokie poczucie humoru i wieczorem wszyscy będą się przy piwku zarykiwać ze śmiechu.

2. To samo co w punkcie pierwszym tylko do zamiast na policję, dzwonić do straży pożarnej i zgłaszać pożar lasu, lub na karetkę i zgłaszać zawał serca lub inny ciężki przypadek.

3. Wbić komuś aluminiowy pręt w plecy i krzyknąć: „Hej, wbiłem Ci stalowy pręt w plecy!”, a kiedy on zacznie rzęzić, ty krzyczysz: „Żartowałem, to był aluminiowy pręt!”.

4. Zadzwonić do administracji jakiegoś dużego budynku i poinformować, że w budynku jest jakiś ładunek wybuchowy, ważne by podać dokładną nazwę i ilość ładunku, bo samo bomba to za mało. Śmiechu będzie co niemiara, gdy ewakuowany zostanie jakiś szpital, a my znowu… Podbiegamy i krzyczymy: „ŻARTOWAŁEM!”.

Można też pokusić się o jeszcze bardziej mocne dowcipy. Czego bardzo bym chciał w tym głupim dniu. Nie idźcie na łatwiznę, zróbcie coś poważnego.

Skończony idiota…

Dziś będzie krótko, bardzo krótko. Trasa Radom – Kozienice, na tej trasie postawiono kilka (trzy, może cztery, góra pięć) specjalnych przejść dla pieszych, które powodują, że ulicę trzeba pokonać zygzakiem. Przy dozwolonej jeździe 90 km/h jest to naprawdę uciążliwe i wymaga wyjątkowego wpatrywania się w drogę, bowiem nijak nie jest to oznakowane. Przez cały czas istnienia tego gówna, więcej było wypadków spowodowanych nagłym zmianą toru jazdy w celu ominięcia owej niefortunnej przeszkody, niż przed zainstalowaniem tego dziadostwa.

Apel do idioty, które owo takie coś zastosował na drodze. Drogi kretynie, droga nie służy do utrudniania drogi kierowcom, droga służy to płynnej i bezpiecznej jazdy. Droga ma być przejrzysta i bezpieczna. Jeśli już chcesz na siłę pomagać pieszym to zamontuj coś co natychmiast uśmierci kierowcę pojazdu, a samochód zepchnie w bezpiecznym miejscu do rowu. Zdecydowanie lepsze rozwiązanie. A jeśli już musisz walić popieprzone zygzaczki, to weź chociaż ustaw lampki, cokolwiek co sprawi, że będzie to widoczne nocą, podczas pogorszonej widoczności, z odległości większej niż sto metrów.

A czego Tobie życzę w te święta, drogi twórco owych pułapek? Żebyś tak jak ten ktoś jadący przede mną jako pierwszy wpakował się w BETONOWE SŁUPY zabezpieczające znaki.

Precz z idiotami.

To nas zabija…

To nas zabija, to odbiera chęci do życia, to wprowadza ogromną monotonię, to przyczyni się do zagłady nas wszystkich. O czym mówię? O reklamach, o pieprzniętych feministkach i innych pieprzniętych ludziach, którzy nie potrafią śmiać się z samych siebie. Teraz będzie tradycyjnie.

Kiedyś dawno temu, mogliśmy oglądać w telewizji przezabawną reklamę z nauczycielką w roli głównej. Owa pani spokojnie rozmawiała sobie przez telefon, podczas gdy banda dzieciaków robiła to na co miała ochotę. Po chwili jeden z dzieciaków zaczepił panią i sprawił, że to odwróciła się i ryknęła do wszystkich, jakże popularną już formułkę: „Ja Ci się ponawydurniam, jeden z drugim”. I wszystko. Reklama zabawna i zawsze sprawiała, że na mojej twarzy pojawiał się uśmiech.

Niestety jednak są na tym świecie idioci, kretyni, którzy nie potrafią się uśmiechać. Ci ludzie pozbawieni są całkowicie poczucia humoru. Związek nauczycieli oburzył się niesłychanie, bo przecież w szkole takich sytuacji nie ma! Nom, takich nie, ale już te zdecydowanie gorsze są. Może więc trzeba zrobić reklamę, podczas której dyrektor będzie molestował uczennice? Może wtedy oburzenia nie będzie?

Inna reklama to niedawna reklama Mobilking, w której to panie starają się wykonywać typowo męskie zawody. Jak to w życiu, zupełnie im to nie wychodzi, pani strażak zostaje odrzucona siłą strumienia wody, pani z karabinem odrzucona siłą karabinu strzela do swojego budynku, pani drwal przewraca drzewo na samochód lub domek (pamięć szwankuje) itd.

Tym razem o swoje zaczęły walczyć skretyniałe feministki. Tym razem to one pokazały światu swój całkowity brak poczucia humoru. No bo przecież nie może być tak, że w telewizji ktoś śmieje się z innych, nie po to powstały komedie i parodie, by się z nich śmiać, a po to by nad nimi płakać. Żałosne, mam nadzieję, że jedna z takich idiotek trafi w końcu na mojego bloga i napisze coś od siebie, one są tak głupie, że śmiechu na pewno będzie bardzo dużo.

Ja w blokowaniu reklam proponuję posunąć się jeszcze dalej. Usunąć reklamę płynu do `płukania ust` Domestos, w której to bakterie wyraźnie są nawiązaniem do armii. Wywalić reklamę Plusa, w której to wyraźnie śmieją się ludzie z konduktorów, dróżników i wszystkich innych ludzi związanych z kolejnictwem. Usunąć każdą reklamę, która sprawia, że u kogoś na twarzy pojawia się uśmiech. Przecież nie można śmiać się z innego człowieka! Zakazać śmiechu, zakazać uśmiechu, zakazać wszystkiego co sprawia, że stajemy się lepsi.


`Ja Ci się ponawydurniam jeden z drugim`


`Nie dla bab`

Odwet – część I.

Postacie występujące we współczesnej sztuce (HA! Sztuka, dobre sobie):
Pani prowadząca (PP) – Prowadząca znany program publicystyczny w znanej telewizji.
Znany polityk (ZP) – Znany i lubiany (choć nikogo nie lubiący) polityk, znanej (choć przez nikogo nie lubianej) partii.
Ksiądz z Radia Dziewica (KRD) – Przedstawiciel Kościoła Katolickiego, będący jednocześnie wysłannikiem Radia Maryja i Telewizji Trwam.
Kibic Legii (KL) – Przypadkowo zgarnięty z ulicy kibic znanego i lubianego (w Warszawie) klubu piłkarskiego.

Czas i miejsce akcji:
Studio telewizyjne pewnej stacji, dwie godziny od teraz.

AKT I:
W studiu telewizyjnym zapalają się światła, po chwili na miejsce wkracza prezenterka i kilka charakteryzatorek, które kończą to, czego nie udało zakończyć im się poza studiem. Po kilku kolejnych chwilach prezenterka zostaje w studiu sama. Rozpoczyna się odliczanie i…

PP:

Szczere Rozmowy, Patrycja Piotrowska, witam państwa. W dzisiejszym odcinku programu będziemy gościć znanego polityka partii rządzącej, posła Zdzisława Platformersa, księdza z konkurencyjnej stacji Konrada Romana Dosłownego oraz kibica klubu Legii Warszawy, który przyszedł do nas chwilę po meczu swej drużyny, a posłuży nam jako komentator obecnych wydarzeń w naszym państwie, pan Karol Legins. Dzisiejszy program poświęcimy aktualnym wydarzeniom w naszym państwie, mamy nadzieję, że dowiemy się co każda z grup społeczeństwa sądzi o tym co się dzieje w naszym kraju. Zapraszam do siebie pierwszego gościa, posła Zdzisława Platformersa.

Zdzisław Platformers niepewnie wchodzi do studia i siada na jednym z trzech wolnych krzeseł, następnie nerwowo rozgląda się po pokoju, po chwili jednak siedzi prosto i wpatruje się prosto w oczy pani prowadzącej.

PP:

Witam pana, panie pośle. Pańska partia rządzi już naszym krajem od bardzo długiego czasu, za niecałe czterdzieści osiem dni, a tymczasem sytuacja nie jest zbyt różowa. Strajkują pielęgniarki, górnicy, lekarze, nauczyciele, policjanci, prawnicy, a krążą plotki, że i sami politycy mają zamiar przygotować się do strajku. Opozycja twierdzi, że to najgorsze rządy od roku 1237. Co na to odpowie nam jeden z głównych przedstawicieli partii rządzącej?

ZP:

My, jako partia, twierdzimy zupełnie inaczej. Nasz rząd jest jedynym w historii naszego kraju, który podniósł wszystkim płacę o całe pięć dziesiątych procent, co jest wynikiem niesamowitym. A Ci z opozycji to oczywiście zwykłe sukinsyny, którzy po prostu zazdroszczą nam tego, że teraz to my jesteśmy u władzy i faktu, że zdecydowanie lepiej sprawujemy rządy od naszych poprzedników. Jak już wspominałem, oni to nic więcej jak tylko banda zazdrosnych sukinsynów.

PP:

Czy nie są to za mocne słowa? Nazywanie kogoś sukinsynem jest obraźliwe zarówno dla osoby będącej nazwanym tak bezpośrednio, a także osoby, która owego sukinsyna urodziła. Czy to jest w porządku?

ZP:

Zdecydowanie nie. Niestety pani nie zrozumiała dokładnie moich słów. Nazywając go prawdziwym sukinsynem, nie miałem na myśli nic złego. Nie chodziło mi o to, że owa osoba pochodzi od suki, a niestety większość ludzi tak to odbiera, a zwłaszcza wy, przedstawiciele mediów. Ostatnio nawet Gazeta Wyborowa źle odczytała moje słowa, gdy zwróciłem się do jednego z wyborców, cytuję: „Zamknij ryj, głupi chamie, bo jak nie to Ci go urwę, a później nasram Ci do szyi”. Ja chciałem dobrze, ale media wyrwały tę wypowiedź z kontekstu, jak zwykle zresztą.

PP:

A jaki był właściwy kontekst tej wypowiedzi? Co dokładnie chciał pan powiedzieć temu wyborcy? I czemu użył pan aż tak mocnych słów?

ZP:

Te słowa wcale mocne nie były, jedynie wy to tak odbieracie. Wypowiadając te słowa, chciałem jedynie owego pana pozdrowić. Pewnie z wielu was nie wie, ale kiedyś, w pewnym afrykańskim plemieniu, była taka tradycja, że osoby, które darzono wyjątkową sympatią opluwano, zazwyczaj jednak pluto im w twarz. Od zawsze interesuję się historią, od zawsze fascynowało mnie to plemię i tą wypowiedzią chciałem do niego nawiązać, ale niestety wy wyłapaliście jedynie to co najgorsze. Jak wyglądałaby ta sytuacja, gdybym plunął mu prosto w twarz? Śmiem podejrzewać, że wszystko skończyłoby się jeszcze gorzej. Zatem ja zamiast plunięcia dosłownego, wolałem plunąć w głęboko ukrytej przenośni. Mam nadzieję, że teraz już wszyscy zrozumieją o co mi chodziło i przestaną się mnie czepiać. To naprawdę niewygodne, kiedy ktoś publicznie nazywa mnie chamem, bądź złym człowiekiem.

PP:

Może oni też nie mają niczego złego na myśli? Może oni też stosują pewną formę przenośni? Nawiązują do jakiejś wymarłej kultury?

ZP:

Wie pani, ja potrafię wyczuć kiedy ktoś chce mnie miłym gestem pozdrowić, a kiedy obrazić. Nazywając mnie złym człowiekiem, nie mogą chcieć dla mnie niczego dobrego. Zastanawiam się nawet czy nie zgłosić tego wyżej, bo ja wyraźnie dostrzegam w tej wypowiedzi groźby, pomału zaczynam obawiać się o swoje życie.

PP:

Z jakiego powodu?

ZP:

Sprawa jest bardzo prosta. Nazywając mnie złym człowiekiem można traktować mnie jako złą jednostkę. A złe jednostki, czy to jako produkty w fabryce, czy osoby niewygodne w krajach komunistycznych np. w Chinach, eliminuje się w trybie natychmiastowym. Dlatego właśnie zaczynam obawiać się o siebie i bliskich. Bo ktoś może opacznie zrozumieć `złego człowieka` i pomyśleć, że zły człowiek narodził się ze złych rodziców, a wtedy postanowi zgładzić i tamtych. Nie mogę na to pozwolić.

PP:

Rzeczywiście, to byłoby dość straszne. Dziś dowiedzieliśmy się zaskakujących rzeczy na temat życia prywatnego typowego posła, dowiedzieliśmy się, jak kruche może okazać się jego życie i jak niebezpieczne jest życie wybrańca. W drugiej części programu przybędzie dodatkowy gość, który na łamach naszego programu będzie mógł wylać swoje żale do posła i usłyszeć odpowiedź, która powinna go zadowolić. Bo nikt nie potrafi przepowiadać przyszłości lepiej niż polityk. Zapraszam na reklamy, a później na część drugą naszego programu.

W studiu gasną światła, pani prowadząca porządkuje swoje notatki, wyrzuca zużyte już kartki, a następnie spogląda to na posła, to na kamerę nagrywającą. Po chwili wypowiada do posła kilka słów, który słysząc je uśmiecha się.

Dziaberek…

Siedzę ja sobie na tym nieszczęsnym nowym systemiku (albowiem w porównaniu do pewnego, `jedynego słusznego` systemu, ten jest tyci-tyci) i nudzi mi się cholernie. System wiecznie aktualny, system całkowicie wolny od zawieszeń, a system bez tego to nudny lekko jest. Cóż więc robię? Ano, cholernie nudzę się. I nie zapowiada się, by to szybko się zmieniło, GNU/Linux jest dobry jeśli ktoś szuka stabilności, większej mocy, większego porządku na dysku i w systemie, zmyślnego systemu aktualizacji, genialnego systemu instalacji aplikacji, i innych udogodnień. Dla fanów nudy, jest to system idealny. Co jednak z takimi, którzy wymagają od życia więcej?

Ja jednak zakładam, że Twój system jest taki jaki chcesz, masz na nim co robić i wiesz co robić, by nie spieprzyć wszystkiego (w przypadku Microsoft Windows próba niespieprzenia wszystkiego ogranicza się do włączania komputera, przeglądania internetu, tworzenia dokumentów i wyłączania komputera, chociaż to ostatnie już lekko w Microsoft Windows Vista lekko szwankuje).

Wielu z was pewnie dalej nie wie, o czym będzie ten temat, macie więc spory problem. Słucham Pawła K., więc szykuje się niezłe lanie wody, ale co tam, wytrwali wytrwają, niewytrwali i tak są głupi. Aby wprowadzić wszystkich w piękny świat rzeczy otwartych, przygotowałem sobie kilka cudownie prostych przykładów.

Przykład 1.
Prawie każdy z nas korzysta z dużego samochodu jakim jest autobus. Niestety do przejazdów potrzebny jest bilet, który można zakupić w każdym kiosku lub bezpośrednio u kierowcy tego pojazdu. Kierowca też człowiek i za wydrukowanie bileciku pobiera dla siebie prowizję (całkiem sporą, jeśli brać pod uwagę cenę biletu). I teraz wyobraźmy sobie, że jesteśmy nierobem… studentem. Studenci mają to do siebie, że mają na bilety dodatkowe 10gr zniżki (przynajmniej tak jest w mojej mieścinie – nieoficjalnej stolicy Europy – Radomiu), bilet zatem wynosi nas tylko 90gr (ale niestety tylko na przejazd jednym autobusem, w jedną stronę, maksymalnie do przystanku końcowego). Teraz właściwa treść przykładu. Mamy właśnie ważne spotkanie na uczelni, które wymaga punktualności… hm, na studiach takich nie ma, więc niech to będzie coś innego, ale równie ważnego, czegoś na co nam się spóźnić nie wolno. W portfelu mamy jedynie resztki pieniędzy, marne 1zł, lecimy do kiosku i widzimy, że ten jest zamknięty. Wchodzimy więc do autobusu, prosimy o bilet i… niestety nam nie starcza, jedziemy więc na gapę, następnie do autobusu wchodzą kanary (kanar – odmiana ptaka, z którą lepiej nie przebywać w autobusie bez specjalnego zezwolenia), my informujemy, że nie mamy biletu, otrzymujemy mandacik o nominale 50zł, dojeżdżamy na miejsce i wiadomo, ten przejazd kosztował nas całkiem sporo. A gdyby kiosk był otwarty, to przejazd kosztowałby nas jedynie 90gr. Lepsze jest otwarte.

Przykład 2.
Tutaj sytuacja bardziej nietypowa. Jesteśmy na pustyni, od sześciu dni błąkamy się bez sensu i bez większego celu (cel niby jest, ale jest on poza naszym zasięgiem – zdechniemy nim go zrealizujemy). Nagle widzimy znak, który już samą swoją treścią ratuje nam życie: „Mapa pustyni i kufel wody za jedyne 10zł, Globus pustyni i kufel zimnego piwa 25zł, Nawigator GPS zalany przesz szklankę wody i kufel piwa 1zł – 5km, za trzecią wydmą w lewo, a później 1km prosto”. Co robimy w takiej chwili? To samo co każdy porządny jogin, przyjmujemy pozycję drzewa i przez osiem godzin cieszymy się chwilą (oczywiście w całkowitym bezruchu). Po tych kilku godzinach szybko biegniemy do trzeciej wydmy, skręcamy w prawo, lecimy 1km, później zawracamy, lecimy 2 km prosto, jesteśmy na miejscu. Spoceni, zmęczeni, głodni i spragnieni. I co? Zamknięte. Następnie kładziemy się na ziemi, umieramy śmiercią tragiczną i stajemy się żywnością dla występujących tutaj okazów. A co gdyby było otwarte? Kupilibyśmy mapę, piwko, później drugie, później jeszcze z dziesięć i przynajmniej umarlibyśmy szczęśliwi. Lepsze jest otwarte.

Przykład 3.
Gramy w piłkę, jesteśmy w tym świetni. Ogrywamy jednego zawodnika, drugiego, później trzeciego i w końcu czwartego. Piąty się wkurza i siep nam wślizgiem po nogach. Noga złamana, boli cholernie, jesteśmy zabierani do szpitala, wciąż okropnie cierpimy, karetka jedzie po nierównych drogach, połamana noga ciągle boli, na koniec sanitariusze upuszczają nas na ziemię, a to wiadomo, boli, zwłaszcza gdy masz poważnie złamaną nogę. Po dwóch latach kuracji wracamy do gry i dalej męczymy się jako piłkarz w B klasie zarabiając 500zł. A teraz podobna sytuacja, w zasadzie to samo, tylko, że przytrafiła nam się poważniejsza kontuzja – złamanie otwarte. No złamanie otwarte, my mdlejemy i nie czujemy co się z nami dzieje, a gdy się budzimy to wszystko jest już prawie GIT. Po dwóch latach wracamy na boisko, ale nie jako piłkarz (kontuzja nas wyklucza), tylko jako trener lub manager i kosimy 5000zł. Lepsze jest otwarte.

Ale o co chodzi? Ciekawi was to bardzo? No to już wyjaśniam. Każda osoba przeszukująca internet w końcu trafia na wspaniałą rzecz jaką są komunikatory internetowe. Jedne są otwarte, a drugi z kodem zamkniętym. O tym, które jest lepsze mogliście przekonać się już doskonale czytając trzy przytoczone przeze mnie przykłady. Przykładem zamkniętego jest cholerne gadu-gadu, które posiada ogrom reklam, do którego włamania się wystarczy prosty program, który można znaleźć w goglach, a dodatkowo system przetrzymywania haseł na komputerze użytkownika jest bardzo prosty w obejściu (też jedna aplikacja, która także łatwo wyszukać w goglach). Przykładów programów z kodem otwartym (lepsze jest otwarte) jest wiele, ale ja wszystkim polecam PSI, proste w konfiguracji i proste w obsłudze. O tym, że sieć Jabber (a to właśnie jest sieć używana w komunikatorem jest zdecydowanie lepsza, możemy przeczytać tutaj:
Kilka punktów o tym, dlaczego Jabbera używać warto.
Argumentów część druga.
111 problemów z gadu-gadu.

No dobra, niby wszystko OK, ale to tylko sieć alternatywna do sieci gadu-gadu. A co z tymi komunikatorami? Tutaj jest chyba jeszcze lepiej. Kod otwarty to taki, który każdy z nas może sobie obejrzeć, poprawić, zmienić, pogorszyć lub co tam jeszcze. „Nie znam się na tym i nie potrzebuję takiego grzebania w kodzie, więc mi to niepotrzebne” – aż chce się rzec. No dobra, ale są inni, którzy się na tym znają i chętnie dokonają niezbędnych zmian za Ciebie. A Ty, dzięki takiemu rozwiązaniu, masz pewność, że w projekcie może uczestniczyć każdy, kto ma o tym pojęcie, a takich znajdzie się wielu. Wystarczy poszukać w internecie komunikatora PSI, wejść na jakieś forum i zobaczyć ile jest pochodnych (pochodna – z matematyki, coś otrzymane z poprzedniej liczby, ale będące już inną liczbą).

Jesteś za? Chcesz w to wejść i cieszyć się spokojniejszym życiem wolnym od reklam, spamu i tysiąca głupich użytkowników? Zatem kolejne trzy linki są specjalnie dla Ciebie:
PSI-cherry – najbardziej podobająca mi się odmiana PSI.
Poradnik o tym, jak korzystać z sieci gadu-gadu w naszej nowej sieci.
Konwerter kontaktów z gadu-gadu (autorstwa Chomika), do lepszej sieci.

Chcesz być lepszy? Wejdź w Jabbera, on stoi dla Ciebie otworem. Skorzystaj z tego co daje i włącz się w nową sieć, a wiadomo, że co nowe to lepsze (kolejny przykład? – Nowe samochody z salonu są lepsze od starych samochodów ze szrotu).

Zło świata…

Zacząłem pisać, to dobrze, chyba. Jednak o czym tutaj pisać? O końcu świata? Lepiej nie, to tylko sianie paniki. Obalić Chrześcijaństwo? Szkoda zachodu. Napisać o tym, że kierowcy Ferrari to idioci? Szkoda zachodu. Wiem, napiszę o wszechogarniającym nas chamstwie.

Ostatnio byłem na ul. Żeromskiego (miejsce akcji: Radom) i tam wraz ze znajomymi i rozmawialiśmy o tym, o czym zazwyczaj rozmawiają ludzie w naszym wieku. Kiedy właśnie kończyłem udowadniać, że fontanny są pomieszaniem stylu gotyckiego i współczesnego (gotyckie, bo brzydkie i szpetne, współczesne, bo całkowicie rozpieprzone), zupełnie nagle dopadło mnie zmęczenie i mały głód. Mały głód szybko odpadł, bo zjadłem dani… danie złożone z kebaba. Wiedziałem, że sam idiotyczny jogurcik nie da rady, więc nawet nie próbowałem. Po zjedzeniu posiłku, zanim wróciliśmy do poprzednio napoczętej rozmowy, postanowiliśmy udać się na spoczynek wieczny. W tym celu podcięliśmy sobie gardła.

Uwierzyłeś? Oj, głupi, Ty głupi. Gardeł sobie nie podrzynaliśmy, a spoczynek był tylko chwilowy, na pięknie obsranej przez gołębie, ławeczce. Ponieważ miejsce naszego spoczynku mieściło się tuż obok budynku sądu, to nie trzeba było długo czekać na przyjazd panów w niebieskich mundurach, którzy zdecydowanie zbyt często nadużywają swojej władzy. Z jednej strony samochodu wylazł przeraźliwie wielki drab, z drugiej strony samochodu wyszła bestyja równie potężna i paskudna, jak to pierwsze chłopisko. Przez chwilę obserwowali obie strony ulicy (pewnie po to, by sprawdzić, czy nikt nie stara się odbić więźnia przetrzymywanego w suce* (suka – samochód policyjny będący samicą, jednostką reprodukcyjną. Bywa, że z takiej suki może wysiąść i dziesięciu rosłych psów). Nie wiem czy to tak waliło z budowy obok, czy to ich karki tak trzeszczały podczas rozglądania się. Jedno jest pewne, widok niesamowity, ale raczej im podpaść bym nie chciał.

Nagle zaczęło się, jeden z nich podszedł do suki (od dupy strony) i otworzył jej wielkie wrota. W międzyczasie (międzyczas – jednostka czasu, potrzebna na zmianę wątku głównego na poboczny i powrót z wątku pobocznego do wątku głównego, przy czym, podczas rozwijania wątku pobocznego, czas w wątku głównym nie ulega zmianie) wokół radiowozu zebrała się spora grupa gapiów, wiadomo, każdy chce obejrzeć psy rzucające się na ochłap. Kiedy międzyczas dobiegał końca, akcja znowu wróciła do panów policjantów. Jeden z nich wskoczył do radiowozu i wyprowadził skazańca. Skazańcem okazała się stara kobiecina, która bez pomocy trzeciej nogi (laska drewniana z zagiętą jedną stroną) nie byłaby w stanie dostać się do gmachu sądu.

Chwilę trwało nim kobiecinie udało się pokonać olbrzymią ilość stopni. Wielki drab w niebieskim dresie szedł obok z niewzruszonym czymś na twarzy. Wprawdzie oficjalnie żadnego wyścigu nie było, ale wyraźnie się dało odczuć, że ów drab stara się wyprzedzić kobiecinę i jako pierwszy dojść do budynku. Jak łatwo przewidzieć, drab był pierwszy, wysilił szare komórki (wszystkie trzy) i postanowił zachować się jak najwspanialszy mężczyzna i otworzył drzwi na całą szerokość, sam zaś stanął obok i czekał aż biedna babeczka przekroczy próg sądu. Zanim jednak ta zdążyła przekroczyć ostatni stopień, pan władza najwyraźniej zapomniał po co stoi jak idiota przy otwartych drzwiach. Czym prędzej więc uruchomił swoje komórki, wytężył umysł i… Tym razem nic mu się nie udało, wszedł więc do budynku i zatrzasnął za sobą drzwi. Niewiele brakowało, a biedna babiczka dostałaby potężny cios prosto w czachę, tym razem uratował ją wolny chód.

Reszta już mało ważna. Stara babunia, odstawiła laskę, chwyciła drzwi i wyginając całe swe stare ciało do tyłu, ledwo otworzyła drzwi. Chwyciła laskę swą i jakoś weszła do tego budynku. Strach pomyśleć co dalej się działo w środku, chyba wolę nie wiedzieć. Ciekawi mnie tylko czy każdy policjant to taki wspaniały mężczyzna?

Druga sprawa to jeszcze większe chamstwo, ale tym razem innej kategorii. Pierwsze mogło być przypadkowe, drugi natomiast jest dziełem prawdziwego sukinsyna, prawdziwego chama jakich mało na tym świecie. Pomijam już mazanie po klatce, rysowanie penisów w windzie, wypisywanie kretyńskich napisów na ścianach i inne niegroźne, choć mocno irytujące, rzeczy mające na celu oszpecanie.

Do kogo kieruję tę notkę? Do tego zidiociałego kretyna, który nie potrafi zapanować nad własnym psem lub nad samym sobą. Byłbym w stanie zrozumieć człowieka, gdyby to stało się raz, ale nigdy nie będę w stanie zaakceptować i zrozumieć człowieka, który pozwala swemu psu szczać na klatce schodowej (lub robi to sam). Zwłaszcza, że klatka obszczywana jest w taki sposób, by całość podłogi i schodów była pokryta cieczą właściwą. Co za skończonych chamem i imbecylem trzeba być? Co trzeba mieć w głowie zamiast w mózgu? Nigdy tego nie pojmę, chyba nawet nie chcę tego pojmować, po prostu jedni ludzie tacy są, prawdziwego sukinsyna nic nie jest w stanie zmienić.

Na koniec chciałbym wystosować apel do psa. Psie, który masz właściciela idiotę, zlituj się nad nami mieszkańcami i weź naucz swego właściciela kultury. Przemów do niego, spraw, by zawczasu wyciągał Cię na dwór, tak byś Ty mógł załątwiać swoje potrzeby w bardziej przyjaznym środowisku.

No i apel do właściciela. Idioto, weź Ty się uderz w łeb czymś twardym, byśmy wreszcie mieli spokój. Szczaj sobie we własnym domu, my nie chcemy wąchać twoich (wiedz, że dla ciebie mam zero szacunku) wydzielin, nie chcemy nawet wąchać samego ciebie.

Dziękuję za uwagę, wkrótce mam zamiar jakoś poinformować tego szczającego chama o tym, gdzie może przeczytać sobie co ja o nim sądzę.